


Grupa: Administrator 
Lokalizacja: Polska
Posty: 39015 #761551 Od: 2010-3-24
| 
Wydawało się, że fatum opuściło już polskich kolarzy górskich, którzy startują podczas mistrzostw świata w Champery. Tymczasem w wyścigu kobiet Maja Włoszczowska złapała "gumę" na drugim okrążeniu i straciła prowadzenie, którego już nie zdołała odzyskać do końca wyścigu. Na pocieszenie pozostał jej srebrny medal, który w tych okolicznościach i tak był wielkim sukcesem.
Polacy od początku pobytu w Chapery mieli jakieś problemy. Najgorsza wiadomość dotarła w czwartek, kiedy to Anna Szafraniec złamała obojczyk. Niemoc przełamał Marek Konwa, zdobywając "srebro" w wyścigu młodzieżowców.
Maja Włoszczowska przed wyścigiem była w ścisłym gronie faworytek. Podczas zawodów widać to było gołym okiem. Od początku zyskała znaczną przewagę i wspólnie z Kanadyjką Catharine Pendrel, powiększały ją nad pozostałymi rywalkami. Wszystko szło dobrze do końcówki drugiego okrążenia. Wówczas Polka złapała "gumę" i spadła na czwarte miejsce. W strefie serwisowej mechanicy szybko wymienili koło i Włoszczowska ruszyła dalej.
Nasza zawodniczka była bardzo zdeterminowana i po kilkunastu minutach dogoniła Irinę Kalentiewą. Wówczas ponownie wskoczyła na medalową pozycję. To jednak jej nie zadowalało i ruszyła w pogoń za Włoszką Evą Lechner. Ją też zdołała dojść.
Na ostatnim, szóstym okrążeniu Maja Włoszczowska wrzuciła najwyższy bieg i szybko zaczęła odrabiać straty do Kanadyjki. Zabrakło jednak czasu, aby pokonać Pendrel, która miała zbyt wielką przewagę, jaką zyskała po defekcie roweru Polki.
Linię mety Włoszczowska minęła jako druga (1:46.42), ale na jej twarzy zagościł uśmiech, uniosła triumfalnie biało-czerwoną flagę, ciesząc się ze swojego sukcesu. Mistrzynią została Catherine Pendrel (1:46.14), a brązową medalistką Eva Lechner (1:47.50). _________________ Uwaga czytać regulamin. Przypominam że każdy temat ma zawierać date. Za nie przestrzeganie beda kary. |